Nie biało-niebieska, a tęczowa Gwiazda Dawida

Tel Awiw już od kilku dni przygotowuje się do jednej z największych (jeśli nie największej) imprezy organizowanej na świeżym powietrzu. Główne ulice i bulwary udekorowane są flagami, podobnie jak wiele restauracji, barów, punktów usługowych czy po prostu prywatnych mieszkań. Wszystko po to, aby wesoły tłum ponad 100 000 osób mógł się dobrze bawić w najbliższy piątek na głównej części imprezy, ale także na wszelkich dodatkowych atrakcjach, imprezach i festiwalach.

Tą wielką imprezą, na którą ściągają ludzie z całego świata i która gromadzi na ulicach tłumy jest Tel Aviv Gay Pride, na znak której całe miasto wygląda niczym jedna wielka tęczowa flaga. Ale jak to w ogóle możliwe w takim kraju jak Izrael?!

Ulice Tel Awiwu udekorowane tęczowymi flagami

Ulice Tel Awiwu udekorowane tęczowymi flagami

Tytuł tego wpisu bardzo luźno nawiązuje do okrzyków wznoszonych przy okazji Parady Równości w Warszawie czy też innych marszów i akcji pro-równościowych w innych miastach w Polsce przez smutnych chłopców z zasłoniętymi twarzami. „Nie tęczowa, nie czerwona, tylko Polska narodowa” ewentualnie „Nie tęczowa, nie laicka, tylko Polska katolicka”. Czy podobne okrzyki będzie można usłyszeć w najbliższy piątek podczas tutejszej Gay Pride? Szczerze wątpię. I bynajmniej nie dlatego, że stutysięczny tłum je skutecznie zagłuszy.

Gdy wielu moich znajomych dowiedziało się, że wyjeżdżam do Izraela, to prędzej czy później padały pytania o to, jak wyglądają TE sprawy w tym kraju. „Czy homoseksualizm jest w ogóle legalny w Izraelu?” „Ale że Izrael i Żydzi, przecież to taki religijny raj, to tam pewnie gorzej jak w Polsce, co?”, „A nie boisz się? Bo przecież oni tacy religijni?” itp… Od podobnych pytań zadawanych przechodniom na Times Square w Nowym Jorku rozpoczyna się krótki film dokumentalny „Undressing Israel: Gay Men in the Promised Land” („Rozbierając Izrael: Geje w Ziemi Obiecanej”) z 2012 roku. Co prawda wiedza Amerykanów o geografii (a co dopiero o sytuacji politycznej i społecznej na drugim końcu świata) jest szeroko znana i komentowana, to jednak w wypadku tych pytań ich obraz Izraela w tych sprawach niewiele różni się od wyobrażenia jakie może mieć przeciętny Polak.

Pięcioksiąg Mojżeszowy, czyli Tora, pięć pierwszych ksiąg Starego Testamentu wspólny jest zarówno dla judaizmu jak i chrześcijaństwa, a to właśnie tam można znaleźć tak bardzo umiłowane przez „Prawdziwych Polaków” (tych trochę lepiej wyedukowanych, co czytać potrafią) cytaty.

Nie będziesz obcował z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą. To jest obrzydliwość!

Księga Kapłańska 18:22

Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani śmiercią, sami tę śmierć na siebie ściągnęli.

Księga Kapłańska 20:13

Kobieta nie będzie nosiła ubioru mężczyzny ani mężczyzna ubioru kobiety; gdyż każdy, kto tak postępuje, obrzydły jest dla Pana, Boga swego.

Księga Powtórzonego Prawa 22:5

Od siebie tak na marginesie dodam, że Ci którzy tak bardzo lubią powoływać się na Stary Testament powinni zapoznać się z Księgą Powtórzonego Prawa. Tam to jest tyle różnych ciekawych przepisów, do których powinni się stosować…

Ale wracając do tematu – mamy Stary Testament, a do tego mamy bardzo religijne społeczeństwo, w którym 76% deklaruje się jako wyznawcy judaizmu, kolejne 17% jako muzułmanie i jeszcze 2% jako chrześcijanie. W sumie 95% społeczeństwa deklaruje przynależność do jednej z trzech największych religii (dane za 2009 rok, według Centralnego Biura Statystyki Izraela). Nie wygląda to więc w żaden sposób lepiej niż Polska z 87% chrześcijan (Narodowy Spis Powszechny 2011, Główny Urząd Statystyczny). Nie można przy tym zapomnieć, że w przeciwieństwie do Polski, grupy wyznaniowe mają tutaj dużo więcej do powiedzenia, mimo że kraj formalnie jest państwem świeckim. Jak więc może wyglądać sytuacja osób LGBT w tak religijnym kraju? W skrócie – dużo lepiej niż w Polsce. I już spieszę z wyjaśnieniem dlaczego… I od razu ostrzegam, że może mnie podczas pisania ponieść zarówno jeśli chodzi o ekspresję poglądów jak i o samą długość tekstu 🙂 Mam nadzieję, że Was nie zanudzę. Muszę się tylko zastanowić od czego zacząć… może chronologicznie. Już widzę, że chronogicznie też nie da rady.

1988 rok – w atmosferze skandalu, izraelski parlament przegłosowuje prawo, które legalizuje homoseksualizm. Do tego głosowania stosunki homoseksualna były po prostu niedozwolone przez prawo, co miało swoje źródła jeszcze za czasów Mandatu Brytyjskiego, który wprowadził na terenie Palestyny prawo obowiązujące na Wyspach. Prawo to stało się również częścią prawa nowo-powstałego państwa. W 1963 zdecydowano jednak, że nie będzie ono przestrzegane – to znaczy nie będą stosowane założone przez prawo kary. Głosownie w 1988 roku tylko usankcjonowało tę praktykę i wyeliminowało „martwe” przepisy. Nie obyło się bez skandalu – głosowanie nad zmianą zostało zwołane na ostatnią chwilę, późno w nocy aby uniemożliwić przedstawicielom ortodoksyjnych partii dotarcie do sali obraz i zagłosowanie przeciw. A co działo się w tym czasie w Polsce? Urodził się autor tegoż bloga, a rok wcześniej zakończyła się akcja „Hiacynt” polegająca na inwigilacji środowiska homoseksualnego w PRL i zakładaniu teczek na gejów i lesbijki. W samym 1988 władze odrzuciły również wniosek o rejestrację Warszawskiego Ruchu Homoseksualnego – pierwszej organizacji LGBT w Polsce.

 A kiedy powstała pierwsza organizacja działająca na rzecz osób LGBT w Izraelu? W 1975 roku; wtedy 11 gejów i 1 lesbijka założyli w Tel Awiwie „The Israeli Gay, Lesbian, Bisexual and Transgender Association” zwane potocznie „Aguda” (hebr. אגודה, aguda, stowarzyszenie). Organizacja ta działa do dziś. A od 2006 roku rekruci, którzy nie chcą walczyć na froncie, mogą w Agudzie odbywać wolontariat jako część służby wojskowej. Swoją drogą, samo IDF (Israel Defense Forces, Siły Obronne Izraela) już w 1993 roku zniosło dyskryminacją w wojsku i zezwoliło na służbę osób homoseksualnych. Otwarcie. Można powiedzieć, że było to coś porównywalnego ze zniesieniem amerykańskiego Don’t ask don’t tell w 2010 roku. Zarówno znajomi jak i osoby wypowiadające się w „Undressing Israel” jednogłośnie twierdzą, że fakt bycia wyoutowanym gejem czy wyoutowaną lesbijką w żaden sposób nie wpływa negatywie na służbę wojskową.

Rok wcześniej, w 1992 roku wprowadzono zakaz dyskryminacji w zatrudnieniu, który w Polsce zawarty został w Kodeksie Pracy już w latach siedemdziesiątych. Tyle tylko że w Polsce (czy tam w PRLu)  homoseksualizm nie był prawnie zakazany. Nie było więc takiego przełomowego momentu jak ’88 rok w Izraelu. To jedno nocne głosowanie spowodowało, że lata dziewięćdziesiąte i pierwsza dekada XXI wieku to wręcz lawinowa zmiana nie tylko nastrojów społecznych, ale przede wszystkim ustawodawstwa.

Kolejnym przełomowym rokiem dla społeczności LGBT w Izraelu był rok 1994. Gdy ja miałem ledwo 6 lat i jako tako radziłem sobie z literkami, izraelski rząd poradził sobie z kwestią nieformalnych związków. W 1994 roku, Izrael wprowadził instytucję związków partnerskich dla par jednopłciowych. Nie jest to jednak do końca rejestrowany związek partnerski. Tutaj konieczna jest dłuższa dygresja. Ale jeszcze tylko dygresja do dygresji – w 1998 roku izraelskie społeczeństwo zauważyło też literkę T w skrócie LGBT. A wszystko za sprawą Konkursu Piosenki Gejowskiej Eurowizji i jedynej i niepowtarzalnej Danie International, która ten konkurs wygrała.

Wracając… Mimo że Izrael jest państwem świeckim, to określone kwestie kontrolowane są przez związki wyznaniowe, a jedynie rozpoznawane/uznawane przez świecki urzędy. Taką kwestią jest chociażby instytucja małżeństwa, które w Izraelu może być WYŁĄCZNIE religijne. Nie istnieje coś takiego jak znany nam ślub cywilny w Urzędzie Stanu Cywilnego. Małżeństwa mogą być zawierane tylko na zasadach religijnych, czyli w miażdżącej przewadze na zasadach judaistycznych. Świeckie instytucje jedynie uznają zawarcie takiego związku i na jego mocy nadają prawa/obowiązki wynikające ze stosownych ustaw. Według prawa judaistycznego, związek małżeński może zostać zawarty tylko pomiędzy dwoma osobami tegoż wyznania. Wszystko wcześniej jest oczywiście kontrolowane przez rabinów, którzy mogą nawet orzec, że ktoś nie jest wystarczająco „żydowski” albo jego/jej rodzina dyskwalifikuje taką osobę z możliwości wzięcia ślubu. Nasi dalsi znajomi nie mogli pobrać się w Izraelu, mimo że on jest Izraelczykiem, żydem, a ona żydówką, córką Izraelki mieszkającej w USA, . Okazało się, że dla władz religijnych w Izraelu ona jest córką z nieprawego łoża – jej matka wzięła ślub w Izraelu, gdzie padła ofiarą przemocy domowej. Uciekła do Stanów, gdzie wzięła ponownie ślub. Rozumiecie do jakich absurdów może dojść… Poza oczywiście takimi ekstremalnymi sytuacjami jest przecież gro par, w których jedna ze stron jest wyznawcą innej religii (albo ateistą), dla których ślub w Izraelu jest niemożliwy. Aby wyjść takim parom naprzeciw, rząd wprowadził to, co powszechnie nazywa się „związkiem partnerskim”, a tak naprawdę polega na uznaniu przez świeckie władze nieformalnego wspólnego pożycia.

Tak zatwierdzony konkubinat pozwala parom jednopłciowym na korzystanie z wielu przywilejów dostępnych parom małżeńskim. Mowa tutaj nie tylko o przywilejach podatkowych (które tak bardzo wadzą polskim władzom) ale także o regulacjach dotyczących sytuacji, w której jeden z parterów umiera, ale także (o zgrozo!) umożliwiających adopcję dziecka jednego z parterów przez drugiego partnera – formalnie od 2006 roku, co było zwieńczeniem 9-letniej batalii pary lesbijek, która chciała dokonać „wewnętrznej adopcji”. Dwa lata później, w 2008 roku, zezwolono parom homoseksualnym adoptować dzieci, które nie są biologicznie powiązane z żadną ze stron HELLO! Izrael wciąż istnieje, nie nastąpiły kolejne plagi egipskie, ludzie nadal się pobierają, wszystko jest w porządku. W przeciwieństwie do tego, co na polskiej ziemi powtarzają panowie w sukienkach zafiksowani na punkcie rodziny, której nigdy nie mieli.

Plakat w centrum Tel Awiwu -

Plakat w centrum Tel Awiwu – „Uznajemy prawo każdego do posiadania rodziny”. Zdjęcie zrobione w lutym 2015

W 2006 roku, poza zezwoleniem na „wewnętrzną adopcję” w parach jednopłciowych, rząd wprowadził jeszcze jedną zmianę, bardzo znaczącą dla par homoseksualnych. Dotychczas takie pary mogły co najwyżej żyć we wspomnianym wcześniej „związku partnerskim”. Od 2006 roku pary jednopłciowe mogą zawierać związek małżeński poza granicami Izraela ze świadomością, że ich małżeństwo zostanie rozpoznane przez Izrael i otrzymają takie same prawa jak różnopłciowa para żydowska, która pobrała się przed rabinem. 2006 rok! Od siebie dodam, że 8 lat później, Polska na stosownych stronach internetowych wprost informuje, że związki jednopłciowe zawarte zagranicą NIE BĘDĄ rozpoznane przez polskie władze i nie ma nawet co próbować to zmienić (na szczęście są odważni, którzy walczą o swoje… Europejski Trybunał Praw Człowieka ma zająć się tą sprawą w efekcie skargi jednej z naszych obywatelek). O ile w ogóle dojdzie do takiego ślubu, ponieważ polskie władze nie ułatwiają otrzymania stosownych zaświadczeń z USC. Na szczęście, bardziej postępowe kraje rozumieją, że Polska bardzo lubi stosować tzw. homofobię instytucjonalną i honorują inne, łatwiejsze w zdobyciu, zaświadczenia. Koniec dygresji.

Przy okazji ostatnich wyborów, kwestie równościowe podnoszone były przez najbardziej liczące się partie i w zdecydowanej większości przypadków były to faktycznie propozycje dążące do zrównania praw i obowiązków osób i par hetero i homoseksualnych. Za równością wszystkich obywateli, niezależnie od orientacji seksualnej, opowiedział się w 2014 również sam prezydent, Szimon Peres. Dla porównania, Bronisław Komorowski, w trakcie tegorocznej kampanii na pytanie czy podpisałby ustawę o związkach partnerskich, stwierdził, że w polityce nie ma trybu przypuszczającego i skoro takiej ustawy nie ma, to nie ma się nad czym zastanawiać. Przypomnę też że ustawa (i to nie jedna) była w „sejmowej zamrażarce”, a w całkiem niedawnym głosowaniu w sejmie nie została nawet włączona pod obrady. Kolejny już raz.  Gdy w Izraelu, społeczność LGBT cieszy się prawami prawie że na równi z parami heteroseksualnymi, w Polsce kwestie równościowe nadal traktowane są jako „tematy zastępcze”, a posłowie konsekwentnie decydują, że nie zajmą się stosowną ustawą i nie dopuszczają nawet do pierwszego czytania przygotowanych projektów. I znów mi się wtrąciła dygresja.

W tym roku, przy okazji przełomowego referendum w Irlandii (dla niezorientowanych: w wyniku referendum, obywatele katolickiej Irlandii zadecydowali, że należy zmienić konstytucję i wprowadzić równość małżeńską dla par jednopłciowych), w izraelskich mediach pojawiły się głosy, że może nadszedł czas żeby zastanowić się nad wprowadzeniem do prawa małżeństw cywilnych. I już na tym poziomie dyskursu, domyślnym założeniem jest równy dostęp do potencjalnego cywilnego małżeństwa zarówno dla par różno- jak i jednopłciowych. Niestety, na chwilę obecną są to jednie pobożne życzenia bardziej lewicowych dziennikarzy. Prawdopodobieństwo, że taki pomysł zostanie podchwycony przez prawicową i religijną koalicję rządzącą jest marne, kto wie jednak czy zgodnie z tradycją nie odbędą się przedwczesne wybory…

Jeden z nagłówków po trzęsieniu ziemi w Nepalu. Źródło: natemat.pl

Jeden z nagłówków po trzęsieniu ziemi w Nepalu. Źródło: natemat.pl

Kolejnym tematem, który delikatnie zaczęły poruszać media jest kwestia surogacji. Wszystko z powodu trzęsienia ziemi w Nepalu. Na kilka dni po tej strasznej katastrofie, media zaczęły pisać o władzach Izraela, które ściągnęły z Nepalu do kraju gejowskie pary z ich urodzonymi przez surogatki dziećmi. Dodatkowo rozpoczęto procedurę ułatwiającą sprowadzenie do Izraela hindusek, matek-surogatek, które były w ciąży z dziećmi izraelskich par (głównie gejowskich). Polskie media (zwłaszcza prawicowe, specjalizujące się w pisaniu jadem) skupiły się na tym, że pary gejowskie korzystają z surogacji w Nepalu. W jednym artykule można było piętnować i poniżać pary homoseksualne, a także wyklinać i potępiać zapłodnienie in-vitro oraz surogację. Nigdzie jednak nie widziałem, żeby wspomniano o tym, że surogacja w Izraelu jest jak najbardziej legalna i dostępna. Tyle tylko, że dostępna dla bezpłodnych par różnopłciowych. Katastrofa w Nepalu spowodowała zapoczątkowanie dyskusji o zrównaniu dostępu do surogacji także dla par homoseksualnych (głównie gejowskich). A wszystko to w czasie, gdy polscy publicyści, politycy i duchowni (i aktorzy…) prześcigali się w diagnozowaniu wyczuwalnych bruzd „strasznie połamanych” dzieci urodzonych w wyniku zapłodnienia in-vitro, a czołowi politycy chcieliby karać więzieniem za stosowanie takiej metody. Co kraj, to obyczaj.

Szacuje się, że w Izraelu żyje około 10 000 dzieci wychowywanych przez pary jednopłciowe. Ile z nich to dzieci z poprzednich heteroseksualnych związków, a ile to dzieci adoptowane bądź urodzone przez surogatki – nie wiadomo. Niemniej jednak, takie dzieci istnieją, mają się całkiem dobrze (sam w najbliższym otoczeniu mam doskonały przykład przecudownego chłopca wychowywanego przez wie mamy), a co najważniejsze ich rodzice są uznawani przez państwo. W Polsce dopiero trwają badania dotyczące „tęczowych rodzin” i dzieci wychowywanych w parach jednopłciowych (patrz: Rodziny z wyboru), państwo polskie jednak niespecjalnie kwapi się do jakichkolwiek zmian przyjmujących do wiadomości istnienie takich dzieci i takich rodzin, czego doskonałym przykładem jest odmowa wydania paszportu chłopcu urodzonemu przez Polkę w Wielkiej Brytanii. Powód? Matka dziecka żyje w związku z kobietą, również Polką, i obie panie wpisane są jako rodzice dziecka w brytyjskim akcie urodzenia.

A na sam koniec jeszcze trochę statystyk z ostatnich lat…

W 2013 roku, instytut badawczy PEW Global Research opublikował wyniki światowego badania dotyczącego akceptacji homoseksualizmu. Co prawda w 2013 roku Polska wypada minimalnie lepiej niż Izrael, ale gdy spojrzy się na zestawienie z wynikami podobnego badania z 2007 roku widać, że tendencja w Polsce wykazuje słabnącą akceptację, podczas gdy w Izraelu trend jest odwrotny.
PEW Global ResearchGdy jednak bardziej sprecyzujemy pytania, tak jak zrobił to największy izraelski dziennik Haaretz, to wyniki okazują się dużo lepsze na rzecz Izraela. Pozwoliłem je sobie zestawić z wynikami sondażów przeprowadzonych w Polsce w podobnym terminie i dotyczących podobnych kwestii. Haaretz w wynikach swojej ankiety wyszczególnił również deklarację odpowiadających co do ich religijności i w dużym skrócie – osoby deklarujące się jako tradycjonaliści w ponad 70% popierają równość małżeńską, a w ponad 65% zarówno adopcje jak i surogację. Osoby deklarujące się jako religijne (zarówno żydzi jak i muzułmanie) w 55% popierają adopcje, a w ponad 40% surogację i równość małżeńską. Czy ktokolwiek wyobraża sobie takie wyniki u „religijnych” Polaków?

Nastrone społeczne 2013Jeszcze jedną, trochę smutną statystyką jest ta dotycząca akceptacji (potencjalnego) homoseksualizmu dzieci przez rodziców. W 2007 roku 73% respondentów stwierdziło, że zaakceptowałoby homoseksualizm swojego dziecka. W Izraelu. W Polsce udało mi się znaleźć wyniki podobnej ankiety z 2005 roku. Wówczas 6% (SZEŚĆ PROCENT) rodziców zaakceptowałoby taką sytuację bez zastrzeżeń, kolejne 47% miałoby trudności, ale jednak by zaakceptowali taki stan rzeczy, podczas gdy 38% (!!) stwierdziło, że nie pogodziłoby się z tym i próbowaliby to zmienić (Badanie CBOS, VII 2005). Smutne.

I już na sam koniec, badanie „branżowe” z tego roku przeprowadzone przez jeden z gejowskich portali randkowych – Gay Happiness Index. Portal przepytał ponad 115 000 użytkowników ze 127 krajów i w oparciu o odpowiedz stworzył ranking krajów, w których gejom żyje się najlepiej. Pytania dotyczyły trzech obszarów – opinii publicznej (oraz kwestii regulacji prawnych), zachowania w przestrzeni publicznej („public behaviour” nie jestem pewien jak to do końca przetłumaczyć – chodzi między innymi o doświadczania dyskryminacji w pracy, w szkole itp) oraz zadowolenia z życia w danym kraju (jako osoby homoseksualnej). Izrael zajął w tymże badaniu wysokie 7. miejsce – najwyższe spośród krajów azjatyckich i bliskowschodnich. Ustąpił miejsca (kolejno) Islandii, Norwegii, Danii, Szwecji, Urugwajowi i Kanadzie, a wyprzedził chociażby Holandię (8 miejsce), Irlandię (25 miejsce z uwagą, że badanie odbyło się PRZED wynikiem referendum) czy Stany Zjednoczone (26 miejsce). A na którym miejscu znalazła się Polska? Na miejscu 51. Najniższy wynik (mocno odbiegający od innych) uzyskaliśmy w kategorii „opinia publiczna”. Wyprzedziły nas takie kraje jak Kuba (29 miejsce), Kambodża (35 miejsce), Surinam (46 miejsce) czy Dżibuti (50 miejsce). Musiałem sprawdzić w Googlach gdzie jest Dżibuti.

Tęczowa flaga Izraela podczas parady w Jerozolimie w 2009 roku. Autor: Tess Scheflan / JINI

Tęczowa flaga Izraela podczas parady w Jerozolimie w 2009 roku. Autor: Tess Scheflan / JINI

Jeżeli ktoś dotarł do tego miejsca, gratuluję, bo dotarł do końca notatki i już chyba wie dlaczego w tytule tego postu nie ma znaku zapytania. Bo jest niepotrzebny. Izrael nie bez powodu jest swoistą mekką dla społeczności LGBT i celem wakacyjnych wypadów dla wielu gejów. Moim zdaniem jest również wspaniałym przykładem tego jak można zgrabnie pogodzić, a raczej skutecznie rozdzielić, sekularne państwo i dominującą religię. Nie przeczę, że chciałbym aby polscy politycy odbyli taką lekcję tolerancji jaką za sobą mają Izraelczycy. Bo wierzę, że to nie społeczeństwo jest przeszkodą, jak często powtarzają posłowie, a właśnie oni sami.


Czerwiec to tzw. „Miesiąc dumy” – Pride Month. To właśnie w czerwcu odbywają się największe parady spod znaku Gay Pride. Już niedługo nie tylko Tel Aviv Gay Pride, ale także warszawska Parada Równości. Z tej też okazji kilka wpisów w tym miesiącu, począwszy od tego, będzie poświęconych różnym aspektom życia LGBT w Izraelu. Kolejny, jeszcze w tym tygodniu będzie o Tel Awiwie i oczywiście będzie też dotyczył Tel Aviv Gay Pride, z której powodu jestem coraz bardziej podekscytowany!

19 uwag do wpisu “Nie biało-niebieska, a tęczowa Gwiazda Dawida

    • Niestety… rzeczywistość momentami bywa gorzka, zwłaszcza gdy coraz częściej można zobaczyć, że gdzieś indziej niby jest tak samo, a jednak lepiej. Wciąż jednak jestem dobrej myśli i liczę, że coś w tym temacie się w Polsce ruszy…
      … kiedyś fajnie byłoby wrócić.

      Polubienie

  1. czy kogoś to dziwi? polska jest biedna jak mysz kościelna to ma sie zajmowac sprawami ktore jej nie pomoga z tej biedy sie wydostac? gdyby geje i lesbijki dzialali dla dobra wspolnego jak ci ktorzy w walii wsporpracowali z gornikami to i inni by walczyli dla nich a tak kazdy interesuje sie tylko soba.

    Polubienie

    • Słyszałem wiele argumentów dlaczego sytuacja osób LGBT jest taka jaka jest, ale tak absurdalnego jeszcze nigdy. Po pierwsze – co to znaczy, że nie pracujemy dla dobra wspólnego? Czy jako gej jestem zwolniony z płacenia podatków, ZUSów, składek i innych danin, z których korzystają przede wszystkim inni, a nie ja sam? Nie jestem. Mój wkład w „dobro wspólne” był taki sam jak każdego innego Polaka czy Polki. Ale hipotetycznie uznając, że mamy komuś pomagać, to spójrzmy chociażby na postulaty Parady Równości, która chyba nigdy nie była stricte Gay Pride. Są postulaty dotyczące osób niepełnosprawnych, postulaty antydyskryminacyjne (nie tylko ze względu na orientację czy tożsamość płciową), ba jest nawet postulat zaostrzenia kar za znęcanie się nad zwierzętami. To, że w latach ’80 taki nietypowy mariaż miał miejsce w Walii nie jest żadnym wyznacznikiem. Czy podobne rzeczy działy się w innych krajach? W Irlandii? W Holandii? W Stanach Zjednoczonych? W Izraelu? Nie.
      Co do rzekomej biedy – poprawa sytuacji prawnej osób i par LGBT w Polsce po pierwsze nie pogorszy warunków życia innych, a po drugie TAKŻE dotyczy tych, których dotyka bieda – społeczeństwo LGBT nie jest jednorodne, nie składa się tylko z lewaków i wegan z wielkich miast pracujących w korporacjach. To, że nie będę musiał płacić podatku od spadku po zmarłym partnerze – od rzeczy, których dorobiliśmy się wspólnie – sprawi chociażby że będę miał więcej środków do przeznaczenia na konsumpcję (pominę już ekonomiczne kwestie tzw DINK – „double income no kids”). To, że w świetle prawa mój partner będzie dla mnie osobą bliską nie będzie miało żadnych (lub jak już to minimalne) skutków finansowych dla skarbu państwa. A pieniądze, które mógłbym wydać na organizację przyjęcia weselnego również wpłynęłyby na gospodarkę i to „dobro wspólne” (swoją drogą, gdy stan Nowy Jork legalizował małżeństwa jednopłciowe, od razu zaczął zacierać ręce na zyski płynące z organizacji takich ceremonii). A w obecnej sytuacji mojej i wielu innych, którzy emigrowali nie za pracą a za szacunkiem i normalnością, pieniądze w Polsce będę wydawał jedynie w czasie sporadycznych wizyt (podczas których, od przekroczenia granicy, mój partner będzie dla mnie osobą obcą).
      Pominę już fakt, że moim zdaniem przedstawianie kwestii praw człowieka jako „tematów zastępczych” jest po prostu nie na miejscu.
      I na końcu… bazując na danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego – poziom PKB per capita w 2014 w Polsce lokował nasz kraj na 47 pozycji. Na dalszych pozycjach znaleźć można takie kraje jak:
      – Chile (54 pozycja) – związki partnerskie dla par różno- i jednopłciowych od 2015 roku
      – Argentyna (56 pozycja) – równość małżeńska od 2010 roku
      – Urugwaj (60 pozycja) – związki partnerskie o 2008 roku, równość małżeńska od 2013 roku
      – Meksyk (67 pozycja) – związki partnerskie możliwe w niektórych regionach kraju już od 2006 roku
      – Brazylia (75 pozycja) – związki partnerskie od 2011 roku, równość małżeńska od 2013 roku.

      Polubienie

      • no, 47 miejsce to jest coś xD Polska jest zacofana pod każdym względem bo jej naród jest najgłupszy na świecie. Nie można liczyć że coś się zmieni. Radzę wyjechać, może jak Polska zniknie to się polepszy. Sama z niej wyjechałam i życzę temu krajowi jak najgorzej.

        Polubienie

      • Nie zgodzę się ani z tym, że Polska jest „zacofana pod każdym względem”, ani z tym że „nie można liczyć, że coś się zmieni” a już na pewno nie zgadzam się z „życzeniem jak najgorzej”.
        Tak, wyjechałem, ale nie dlatego że wszystko jest do niczego, nie masz i perspektyw. Pod wieloma względami było mi w Polsce dobrze, a wyjechałem głównie dlatego, że miałem ku temu okazję. Wyjechałem, chciałbym wrócić i kiedyś najpewniej wrócę.

        Pozdrawiam.

        Polubienie

  2. Pingback: Czy Warszawa maszeruje jak Tel Awiw? | Izrael od kuchni

  3. Pingback: Izraelskie zatrzęsienie festiwalowe |

  4. Niestety nie doczytałem do końca, będę musiał dokończyć później.
    Mam jeden komentarz co do hasła „temat zastępczy”. Skoro dla niektórych różne sprawy nie są ważne, to niech po prostu pozwolą zdecydować tym dla których te zmiany będą istotne.

    Polubienie

  5. Pingback: Subiektywny przegląd izraelskiego kina LGBT | Izrael od kuchni

  6. Pingback: Sto lat młodej parze! | Izrael od kuchni

  7. Pingback: Kilka słów o demokracji – wersja 2015 | Izrael od kuchni

  8. Pingback: Tel Awiw dwa! Do chodzenia i wydawania! | Izrael od kuchni

  9. Pingback: Izrael od kuchni

  10. Pingback: Reparacja moralna – z Nowego Jorku do Jerozolimy | Izrael od kuchni

  11. Pingback: Izrael pro-life czy pro-choice? | Izrael od kuchni

  12. Pingback: Alija także dla „alternatywnych” konwersji | Izrael od kuchni

  13. Pingback: Izraelskie zatrzęsienie festiwalowe

  14. Pingback: Tel Aviv Pride Parade 2016 | Izrael od kuchni

Dodaj komentarz